Deepak Chopra:
Remember that Christ was not a Christian, Mohammed was not a Mohammedan, Buddha was not a Buddhist and Krishna was not a Hindu.
Majac w pamieci powyzsze skladam wszystkim najlepsze zyczenia swiateczne, by pelne byly pokoju.
Icke
It's ALL bollocks - yes, ALL of it.
David Icke
wtorek, 24 grudnia 2013
czwartek, 12 grudnia 2013
Atrament cos w sobie ma...
Jedrka ziemniaki na przyklad w atramencie:
I atramentowa (atramentem pisana) bajka dla niegrzecznych dzieci, ktora wylonila sie spod piora sama z siebie:
Marmolada z bulki wpadla do piaskownicy. Dziecko zaczelo okropnie plakac. Poblisko pasaca sie owca dostala niestrawnosci i zjadla wrzeszczace dziecko ze zloscia. Przelatujacy niedaleko smok zobaczyl zlosliwosc owcy i postanowil ja ukarac. Zlecial w dol, otrworzyl paszcze i zanim owca zdazyla powiedziec be, juz jej nie bylo.
Nie oszukujmy sie, smok zlapal dwa wroble za jednym zamachem: owce i dziecko.
Ale ze dziecko wciaz wrzeszczalo, a owca sie trzesla ze strachu, smok tez dostal niestrawnosci i musial poleciec do doktora. Doktor zalecil picie duzej ilosci tranu i piwa. Dzieki temu owca i dziecko sie wyleczyly ze zlosci a jednoczesnie upily i dostaly okropnej czkawki. Smok dostal czkawki tez. Po trzech godzinach takiej wariackiej jazdy poczul sie calkiem niedobrze i cala zawartosc zwymiotowal do sedesu. Cudem owca i dziecko wciaz byly zywe, choc pijane i lekko otumanione. Z trudem wygrzebaly sie z sedesu i ruszyly jedne do domu, a drugie do obory.
Od tego czasu dziecko nie ryczalo bez powodu, owca byla bardziej tolerancyjna wobec wrzeszczacych dzieci, a smok nigdy wiecej nie wymierzal juz sprawiedliwosci brzydkim owcom.
Przerzucil sie za to na ksiezniczki...
Jedrka ziemniaki na przyklad w atramencie:
I atramentowa (atramentem pisana) bajka dla niegrzecznych dzieci, ktora wylonila sie spod piora sama z siebie:
Marmolada z bulki wpadla do piaskownicy. Dziecko zaczelo okropnie plakac. Poblisko pasaca sie owca dostala niestrawnosci i zjadla wrzeszczace dziecko ze zloscia. Przelatujacy niedaleko smok zobaczyl zlosliwosc owcy i postanowil ja ukarac. Zlecial w dol, otrworzyl paszcze i zanim owca zdazyla powiedziec be, juz jej nie bylo.
Nie oszukujmy sie, smok zlapal dwa wroble za jednym zamachem: owce i dziecko.
Ale ze dziecko wciaz wrzeszczalo, a owca sie trzesla ze strachu, smok tez dostal niestrawnosci i musial poleciec do doktora. Doktor zalecil picie duzej ilosci tranu i piwa. Dzieki temu owca i dziecko sie wyleczyly ze zlosci a jednoczesnie upily i dostaly okropnej czkawki. Smok dostal czkawki tez. Po trzech godzinach takiej wariackiej jazdy poczul sie calkiem niedobrze i cala zawartosc zwymiotowal do sedesu. Cudem owca i dziecko wciaz byly zywe, choc pijane i lekko otumanione. Z trudem wygrzebaly sie z sedesu i ruszyly jedne do domu, a drugie do obory.
Od tego czasu dziecko nie ryczalo bez powodu, owca byla bardziej tolerancyjna wobec wrzeszczacych dzieci, a smok nigdy wiecej nie wymierzal juz sprawiedliwosci brzydkim owcom.
Przerzucil sie za to na ksiezniczki...
środa, 11 grudnia 2013
środa, 11 września 2013
Wczoraj Michal w drodze do szkoly mowil (nie powiem ze powiedzial, bo to proces ciagly niekonczacy sie, wiec mowil), ze chcialby pojechac do Polski.
A co bys tam robil, zapytalam. Michal powiedzial, ze bawilby sie na podworku, jadl krowki z dziadkiem, ogladal telewizje (tez z dziadkiem) i jadl serniczki (ktore oczywiscie zrobilaby babcia).
Co za zycie...
I kilka zdjec z pobytu w gluszy w okolicach Orilli (tym razem niedzwiedzi nie zanotowalismy):
A co bys tam robil, zapytalam. Michal powiedzial, ze bawilby sie na podworku, jadl krowki z dziadkiem, ogladal telewizje (tez z dziadkiem) i jadl serniczki (ktore oczywiscie zrobilaby babcia).
Co za zycie...
I kilka zdjec z pobytu w gluszy w okolicach Orilli (tym razem niedzwiedzi nie zanotowalismy):
![]() |
Bass lake, czyli jezioro okonia |
![]() |
Michal sie usmiechal, ale tak naprawde przyszedl powiedziec ze jest glodny... |
![]() |
Mgla, co zreszta widac, badz nie widac... |
![]() |
I trawa, bede robic zdjecia o trawie... |
wtorek, 20 sierpnia 2013
Artykul Mercoli. Moze sie komus przyda, kto wie.
http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2013/08/20/cancer-redefinition.aspx?e_cid=20130820Z1_DNL_art_1&utm_source=dnl&utm_medium=email&utm_content=art1&utm_campaign=20130820Z1
I koncowka, gdzie jest rada, co robic, gdy sie juz raka zlapie:
http://articles.mercola.com/sites/articles/archive/2013/08/20/cancer-redefinition.aspx?e_cid=20130820Z1_DNL_art_1&utm_source=dnl&utm_medium=email&utm_content=art1&utm_campaign=20130820Z1
I koncowka, gdzie jest rada, co robic, gdy sie juz raka zlapie:
What to Do if You Already Have Cancer
Without a doubt the most powerful essential strategy I know of to treat cancer is to starve the cells by depriving them of their food source. Unlike your body cells, which can burn carbs or fat for fuel, cancer cells have lost that metabolic flexibility. Dr. Otto Warburg was actually given a Nobel Prize over 75 years ago for figuring this out but virtually no oncologist actually uses this information.
You can review my recent interview with Dr. D’Agostino below for more details but integrating a ketogenic diet with hyperbaric oxygen therapy, which is deadly to cancer cells by starving them of their fuel source, would be the strategy I would recommend to my family if they were diagnosed with cancer.
wtorek, 6 sierpnia 2013
Na jeden dzien zrobilismy wypad do Niagary. Michal jeszcze nie widzial (bo jak byl, to spal, huk wody dobrze na sen robil, Dziadek moze potwierdzic). Gabrys i Jedrek tez niewiele pamietali, to sie wybralismy (raptem pol godziny z Hamilton).
Woda wciaz spada, huk tak jak wczesniej, kupa ludzi, kropelki wody fruwaja w powietrzu. Nawet fajnie.
Gwoli wyjasnienia, jesli chodzi o podrapanego Gabrysia. Nie, nikt go nie pobil. Nie, nikt go popchnal, nikt mu nogi nie podstawil. Nikt nie rzucil w niego niczym. Nikogo w okolicy nie bylo jak to sie stalo. Co sie stalo? No jakos ponoc biegl i na prostej drodze sie przewrocil... Jak? Nie mam pojecia... Bo jak mozna sie podrapac na nosie, czole, skroni, rece i nodze jednoczesnie? Aha, ponoc byl slyszalny huk i wszyscy mysleli, ze sciana sie zawalila.
I oczywiscie trudno znalezc zdjecia, gdzie wszyscy w miare sie dobrze zachowuja. Tu na przyklad Michal zlosliwie robi Einsteina, choc wszyscy go prosili, by przestal.
Woda wciaz spada, huk tak jak wczesniej, kupa ludzi, kropelki wody fruwaja w powietrzu. Nawet fajnie.
Gwoli wyjasnienia, jesli chodzi o podrapanego Gabrysia. Nie, nikt go nie pobil. Nie, nikt go popchnal, nikt mu nogi nie podstawil. Nikt nie rzucil w niego niczym. Nikogo w okolicy nie bylo jak to sie stalo. Co sie stalo? No jakos ponoc biegl i na prostej drodze sie przewrocil... Jak? Nie mam pojecia... Bo jak mozna sie podrapac na nosie, czole, skroni, rece i nodze jednoczesnie? Aha, ponoc byl slyszalny huk i wszyscy mysleli, ze sciana sie zawalila.
I oczywiscie trudno znalezc zdjecia, gdzie wszyscy w miare sie dobrze zachowuja. Tu na przyklad Michal zlosliwie robi Einsteina, choc wszyscy go prosili, by przestal.
Subskrybuj:
Posty (Atom)