Oczywiscie tak naprawde to niewiele widac, i moze wlasnie o to chodzi? Ze nic nie widac? I wszystko wydaje sie takie tajemnicze i niespodziewane i jeszcze raz tajemnicze, i takie spowite wata i ciche jednoczesnie i takie bliskie przy tym, jakby caly swiat sie zmniejszyl o te widocznosc tylko...
I na dobry humor opowiadanie Kozlowa o Czarnej Glebi i Zajacu, z ksiazki (a jakze) "Jezyk we mgle":
Czarna Gɫębia
Mieszkaɫ
raz w lesie Zając, ktόry wszystkiego się baɫ. Baɫ się Wilka, baɫ się Lisa, baɫ
się Puchacza. Baɫ się nawet krzaka, z ktόrego osypywaly się jesienne liście.
Stanaɫ Zając nad brzegiem Czarnej Gɫębi.
-
Czarna Gɫębio –
powiedziaɫ Zając. – Chyba sie w tobie utopię. Mam już dość tego strachu we dnie
i w nocy.
-
Nie rόb tego, Zającu!
Po co sie spieszyć? Lepiej idź i już się nie bόj!
-
Jak to? – zdziwil
sie Zając.
-
A tak. Przyszedleś
do mnie, żeby sie utopić, więc czego jeszcze
masz się bac? Idź i nie bόj
sie!
Zając
ruszyl ścieżką i spotkaɫ Wilka.
-
Ooo! Za chwilę
kogoś zjem! – ucieszyɫ się Wilk.
A
Zając idzie sobie i pogwizduje.
-
Nie boisz sie mnie?! Dlaczego nie uciekasz?! – krzyknąl Wilk.
-
Dlaczego miaɫbym sie ciebie bać? – zdumiaɫ sie Zając. – Byɫem nad
Czarną Gɫębią i mam się bać
jakiegoś tam wilka?
Wilk zdziwiɫ się, podkuliɫ ogon i zamyśliɫ gɫeboko.
Potem Zając spotkaɫ Lisa.
-
Co ja widzę?! –
Lis uśmiechnąɫ sie szeroko. – Drepcze potrawka z
zająca! Chodź do mnie,
szaraczku, zaraz cię zjem!
Ale
Zając nawet na niego nie spojrzaɫ.
-
Byɫem nad Czarną
Gɫębią – powiedziaɫ. – Nie przestraszyɫem się Wilka.
Myślisz, że się ciebie
przestraszę, rudzielcu?
Zapadɫ zmierzch. Siedzi sobie Zając na pieńku pośrodku
polany. A tu idzie do niego nie byle kto – sam Puchacz. Idzie pieszo, w
futrzanych butach.
-
Siedzisz sobie? –
pyta Puchacz.
-
Siedzę –
odpowiada Zając.
-
I nie boisz się
tak siedzieć?
-
Jakbym sie baɫ,
to bym nie siedziaɫ.
-
No, no! Co tak
zadzierasz nosa! Na odwagę ci się zebralo przed
nocą?
-
Byɫem nad Czarną
Gɫębią, nie baɫem sie Wilka ani Lisa… Nie
zawracaj mi glowy, stara miotɫo!...
-
Lepiej idź sobie
z naszego lasu, Zającu – rzekɫ Puchacz po
namyśle. – Co to
będzie jak inne zające wezmą
z ciebie przyklad?
-
Nie wezmą –
powiedziaɫ Zając. – Nie każdemu Zającowi dane jest zajrzeć w Czarną Gɫębię…
Nadeszɫa
jesień. Z drzew posypaɫy sie liście. Zając siedzi pod
krzakiem, drży ze strachu i
myśli:
-
Nie boję sie
Wilka, Lisa też sie nie boję, ani Puchacza. Ale kiedy
liście opadają i tak
szeleszczą, caɫy sie trzęsę…
Przyszedɫ
Zając nad Czarną Gɫębię i pyta:
-
Czemu, kiedy
opadają liście, strach mnie ogarnia?
-
To nie liście
opadaja – odparɫa Czarna Gɫębia. – To czas mija i
szeleści. Wszyscy sie tego
boimy.
Potem
spadɫ śnieg. Teraz Zając biega po śniegu i nie boi sie nikogo.
KONIEC
A ty znowu nocami nie śpisz? Nawet taka łądna mgła nie jest warta niewyspania!!! Do łóżka ale już!
OdpowiedzUsuń