Icke

It's ALL bollocks - yes, ALL of it.

David Icke

czwartek, 15 listopada 2012

Jak to dobrze czasem obudzic sie w srodku nocy... taka piekna mgle mozna zobaczyc...
Oczywiscie tak naprawde to niewiele widac, i moze wlasnie o to chodzi? Ze nic nie widac? I wszystko wydaje sie takie tajemnicze i niespodziewane i jeszcze raz tajemnicze, i takie spowite wata i ciche jednoczesnie i takie bliskie przy tym, jakby caly swiat sie zmniejszyl o te widocznosc tylko... 












I na dobry humor opowiadanie Kozlowa o Czarnej Glebi i Zajacu, z ksiazki (a jakze) "Jezyk we mgle":



Czarna Gɫębia

Mieszkaɫ raz w lesie Zając, ktόry wszystkiego się baɫ. Baɫ się Wilka, baɫ się Lisa, baɫ się Puchacza. Baɫ się nawet krzaka, z ktόrego osypywaly się jesienne liście.
          Stanaɫ Zając nad brzegiem Czarnej Gɫębi.
-         Czarna Gɫębio – powiedziaɫ Zając. – Chyba sie w tobie utopię. Mam już dość tego strachu we dnie i w nocy.
-         Nie rόb tego, Zającu! Po co sie spieszyć? Lepiej idź i już się nie bόj!
-         Jak to? – zdziwil sie Zając.
-         A tak. Przyszedleś do mnie, żeby sie utopić, więc czego jeszcze
masz się bac? Idź i nie bόj sie!
Zając ruszyl ścieżką i spotkaɫ Wilka.
-         Ooo! Za chwilę kogoś zjem! – ucieszyɫ się Wilk.
A Zając idzie sobie i pogwizduje.
- Nie boisz sie mnie?! Dlaczego nie uciekasz?! – krzyknąl Wilk.
- Dlaczego miaɫbym sie ciebie bać? – zdumiaɫ sie Zając. – Byɫem nad
Czarną Gɫębią i mam się bać jakiegoś tam wilka?
          Wilk zdziwiɫ się, podkuliɫ ogon i zamyśliɫ gɫeboko.
          Potem Zając spotkaɫ Lisa.
-         Co ja widzę?! – Lis uśmiechnąɫ sie szeroko. – Drepcze potrawka z
zająca! Chodź do mnie, szaraczku, zaraz cię zjem!
Ale Zając nawet na niego nie spojrzaɫ.
-         Byɫem nad Czarną Gɫębią – powiedziaɫ. – Nie przestraszyɫem się Wilka. 
Myślisz, że się ciebie przestraszę, rudzielcu?
          Zapadɫ zmierzch. Siedzi sobie Zając na pieńku pośrodku polany. A tu idzie do niego nie byle kto – sam Puchacz. Idzie pieszo, w futrzanych butach.
-         Siedzisz sobie? – pyta Puchacz.
-         Siedzę – odpowiada Zając.
-         I nie boisz się tak siedzieć?
-         Jakbym sie baɫ, to bym nie siedziaɫ.
-         No, no! Co tak zadzierasz nosa! Na odwagę ci się zebralo przed
nocą?
-         Byɫem nad Czarną Gɫębią, nie baɫem sie Wilka ani Lisa… Nie
zawracaj mi glowy, stara miotɫo!...
-         Lepiej idź sobie z naszego lasu, Zającu – rzekɫ Puchacz po
namyśle. – Co to
będzie jak inne zające wezmą z ciebie przyklad?
-         Nie wezmą – powiedziaɫ Zając. – Nie każdemu Zającowi dane jest zajrzeć w Czarną Gɫębię…
Nadeszɫa jesień. Z drzew posypaɫy sie liście. Zając siedzi pod
krzakiem, drży ze strachu i myśli:
-         Nie boję sie Wilka, Lisa też sie nie boję, ani Puchacza. Ale kiedy
liście opadają i tak szeleszczą, caɫy sie trzęsę…
Przyszedɫ Zając nad Czarną Gɫębię i pyta:
-         Czemu, kiedy opadają liście, strach mnie ogarnia?
-         To nie liście opadaja – odparɫa Czarna Gɫębia. – To czas mija i
szeleści. Wszyscy sie tego boimy.
Potem spadɫ śnieg. Teraz Zając biega po śniegu i nie boi sie nikogo.

                                    KONIEC



1 komentarz:

  1. A ty znowu nocami nie śpisz? Nawet taka łądna mgła nie jest warta niewyspania!!! Do łóżka ale już!

    OdpowiedzUsuń