Wczoraj Michal w drodze do szkoly mowil (nie powiem ze powiedzial, bo to proces ciagly niekonczacy sie, wiec mowil), ze chcialby pojechac do Polski.
A co bys tam robil, zapytalam. Michal powiedzial, ze bawilby sie na podworku, jadl krowki z dziadkiem, ogladal telewizje (tez z dziadkiem) i jadl serniczki (ktore oczywiscie zrobilaby babcia).
Co za zycie...
I kilka zdjec z pobytu w gluszy w okolicach Orilli (tym razem niedzwiedzi nie zanotowalismy):
|
Bass lake, czyli jezioro okonia |
|
Michal sie usmiechal, ale tak naprawde przyszedl powiedziec ze jest glodny... |
|
Mgla, co zreszta widac, badz nie widac... |
|
I trawa, bede robic zdjecia o trawie... |