Hamulce przednie odmawiaja posluszenstwa, (tylne dwa tygodnie temu tylne odmowily), wiec chcac nie chcac, poniewaz wtorek ( a wtorki i piatki woze dziatwe na dodatkowa edukacje) trzeba bylo zasuwac po prace domowa z Kumona na rowerze. Ze na rowerze to nic, gorzej ze termometr wskazuje 32 stopnie, a prognoza pogody mowi, ze czuje sie jakby bylo 40...
Dojechalam, zostalam nazwana heroiczna matka przez Nicole (glownodowodzaca osrodka), przywiozlam kartki, cala mokra i spocona, i czerwona (choc prawde mowiac nie bylo tak zle, chyba bardziej sie czlowiek meczy w samochodzie siedzac bez klimatyzacji), a co poniektore dzieci maja pretensje! Powiedzialam, ze nastepnym razem same niech siadaja na rower po edukacje.
Cale szczescie, ze w lodowce uchowala sie ostatnia butelka Corony! (la cerveza mas fina, brewed in Mexico).
Tym sposobem dorwalam sie wreszcie do komputera, bo musza isc odrabiac lekcje, wiec spokoj na godzine.
Droga Zuzku, zdjec gotowych pojazdow jeszcze nie zrobilam, ale zamieszcze, jak tylko wykonam.
Ale za to inne zdjecia:
Michal wsiadl na rower pierwszy raz (tzn pierwszy raz bez dwoch dodatkowych kolek) i pojechal!
A tutaj zaglowce, ktore zawedrowaly do Hamilton (byl nawet jeden piracki statek!) i rodzina:
Jestem cool! |(w maminych okularach nota bene...) |
Oczywiscie sama meska zaloga... |
Norweski Sorlandet, najstarszy plywajacy zaglowiec |
Fairy Jeanne, na ktorej szkola sie mlodzi marynarze (cos jak Dar Pomorza) |
Bez komentarza... |
Nastepnego dnia, w poniedzialek, pogoda calkiem sie zmienila. Zachmurzylo sie i wialo. Odwiedzilismy Haide, statek wojenny, ktory obchodzil wlasnie swoje siedemdziesiate urodziny (tort byl bardzo smaczny!).
Michal kapitanem |
Gabrys kapitanem |
Jedrek kapitanem |
Jedrek w kabinie kapitana |
Frank byl zdecydowanie zainteresowany maszynownia |
A mnie tak najbardziej podobal sie wiatr...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz