Niedzielny wieczor. Cisza. Powoli robi sie ciemno. Dzis dzien ojca w Kanadzie. Jakies rozmowy daleko, ptaki jeszcze gadaja wieczorowa pora, ma byc deszcz w nocy, i to sie wyczuwa.
Ogrod w kwitnieniu, troche zarosniety, troche nieuporzadkowany, rowery przy garazu, doniczki jedne na drugiej troche poskladane, troche nie, basen przewrocony czeka na zdrowszych uzytkownikow. I tak gdy wspomina sie dziecinstwo - najlepsze byly te krzaczne zakamarki, niedokonczone budowy, wykopane bunkry, w ktorych uczylo sie "Wierze w Boga" (ostatecznie sily wyzsze kazaly zasypac, ze moze nas tam pogrzebac), kury, robaki, stawy, dzikosc i przygoda dostepna za kazdym rogiem. I dlatego niech ten ogrod tu zostanie taki niedokonczony, z nie do konca przystrzyzona trawa, z mleczem kwitnacym i zbyt duza iloscia miety i melisy, i zbyt duza iloscia rowerow. Co beda moje dzieci wspominac z dziecinstwa, i wszystkie inne z pokolenia po 2000 roku? Ipady, DSy, i gry juz nawet nie na komputerze, ale na systemach o ktorych nie mam zielonego pojecia. Dlatego gdy czytalam ksiazke "Fikolki na trzepaku", co dostalam od Kasi, to mi sie cieplo robilo i przyjemnie, i pytanie - czy ktos nie z tej ery ksiazke zrozumie?
I trzeba klasc dzieci spac, bo calkiem wsiakna w komputer (roblox - i kto przezyje tsunami?).
I jutro poniedzialek.
Co ciekawego przyniesie jutro?
Pozdrowienia.
|
Z wycieczki do Ogrodow Botanicznych w Burlington |